niedziela, 15 lipca 2012

Wakacje

Wakacje, wakacje. Szukam w nich harmonii i spokoju. Może nawet za bardzo. Trochę się izoluję. Ale wierzę, że jest mi to naprawdę potrzebne. Ta cisza, róż mojego pokoju, ewentualnie cichy warkot kosiarek, gdzieś tam za oknem. I filmy i herbata. Wyciszenie.
Byłam w Gdynii, na Open'erze. Wspaniałe doświadczenie, na pewno będę tam wracać. Tak sobie marzę, że za rok będę tam znowu, może już bardziej poukładana wewnętrznie? Wszystko jest możliwe, to mój czas. Tak bardzo nie chcę go zmarnować.
Boję się impulsu, który w każdej chwili może zaburzyć mój plan. Wydarzenia, człowieka, czegokolwiek, co może sprawić, że porzucę moją bezpieczną przystań i zacznę zatracać się rozrywkach, które są przyjemne tylko podczas ich trwania. A potem, już po wszystkim wiercą dziurę w głowie.
Ale teraz cisza. Ciiii....

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Zrzędzenie osiemnastoletniej staruszki

Było trochę "kulinariów", teraz czas naskrobać parę słów.

Siedzę sobie w wysprzątanym i paradoksalnie śmierdzącym pokoju (odkurzacz wydziela dziwny zapach). Nareszcie widzę dywan i podłogę, a nie stertę ciuchów, która za kilka dni mogłaby stać się domem dla pająków, mieszkających nad oknem. Jeszcze nie tak dawno temu nie miałam problemu z utrzymaniem porządku. Wręcz przeciwnie. Moje dbanie o otoczenie, w którym przebywam zahaczało o pedantyzm. Wygląd mojego pokoju wspaniale ilustruje to co dzieje się w mojej głowie. Gdy jest syf- ja cierpię. Moje wielkie sprzątanie to zbieranie się do kupy, kolejna próba, podnoszenie się. I jeśli porządek zostaje to znaczy, że coś może zadziać się dobrze. Jest światełko w tunelu. Dziś posprzątałam.

Skąd tytuł posta? A stąd, że często tak właśnie się czuję. Jak osiemnastoletnia staruszka. Taka, która siedzi na ławeczce i obserwuje ludzi. Ja może niekoniecznie siedzę na ławeczce, ale bywam tu i tam. Przyglądam się koleżankom. Zazdroszczę im. Codziennie rano przychodzą do szkoły mniej więcej przygotowane, najczęściej wyspane i zadowolone. Po szkole szybko wpadają do domu, potem gdzieś wyskakują ze swoimi znajomymi, wspólnie spacerują lub po prostu razem spędzają czas przed telewizorem. Zdążą powtórzyć materiał, poczytać coś do poduszki lub obejrzeć serial. Ten dzień wydaje się taki pełny! Tak, wiem, wiem. Każdy ma "trupa w szafie", nikt nie prowadzi idealnego życia i każdy ma swoje rozterki. Ale dlaczego moje rozterki tak bardzo dają mi w kość? Przywiązują mnie do łóżka i uniemożliwiają prawidłowe funkcjonowanie. Dlaczego nie śpię w nocy, nie spędzam czasu z ludźmi, nie uczę się, chociaż moja sytuacja w szkole jest bardzo nieciekawa. Dlaczego? Czym to jest spowodowane? Kiedyś tak nie było. Kiedyś wszystko było całkowicie odwrotnie. To ja byłam dobrą uczennicą i duszą towarzystwa. Dziś jestem tylko wrakiem dawnej siebie. Nie robię nic poza rozmyślaniem, podtrzymywaniem funkcji życiowych i marnowaniem czasu. Wśród ludzi uśmiecham się, czasem na siłę, a czasem nie. Ale będąc już w swoim pokoju padam jak zdechła mucha, tak jakby cały dzień z innymi i uśmiechem na twarzy był wielkim wysiłkiem. Czasem w weekendy wychodzę żeby się napić i poczuć się jakby...wolna?

Chcę znaleźć źródło, przyczynę. Czy to wina zaburzeń odżywiania, o których trudno mi tu napisać nawet kilka zdań? To one wycofały mnie z mojego własnego życia? A może rodzice ze swoim cholernie nieciekawym bytem tak na mnie wpłynęli? Przez dłuższy czas myślałam, że to normalne. Że tak bywa. Że każdy ma swoje wzloty i upadki. Jednak przyglądając się innym jeszcze nigdy nie zauważyłam kogoś tak zrezygnowanego. Zazwyczaj jest tak, że jak pewna osoba zaniedbuje szkołę, to dlatego, że za dużo czasu spędza poza domem. Jak ktoś nie ma znajomych to zazwyczaj dlatego, że siedzi w domu. Bo się dużo uczy albo spędza czas z rodziną, bo w jej towarzystwie czuje się najlepiej. Coś wychodzi z czegoś. A ja nie robię kompletnie nic i to samo nic wraca do mnie. Nie mam siły, czuję się jak śmierdząca ściera, która wymaga prania. Mogłabym tak pisać w nieskończoność, ale wbrew pozorom nie chcę użalać się nad sobą. Chcę być silna, zadowolona, uśmiechnięta, zaangażowana... Brak mi bakcyla, energii, motywacji, ŻYCIA.  Czas przelatuje między palcami...Były plany, postanowienia poprawy i nic...A ja pytam: ile jeszcze? Jestem strasznie tym zmęczona...

czwartek, 17 maja 2012

2. Owsianka z bananem

Ależ ja jestem niekonsekwentna, niesystematyczna i w ogóle blee. 
Znowu parę trudnych dni za mną, moje życie to jakaś zwariowana sinusoida. 
Albo taka winda. Raz do góry, a potem nagle w dół. Tak że aż żołądek podchodzi do gardła.
Podchodzi czy nie podchodzi, czasem zjeść musi. Pewnego razu zjadł sobie owsiankę.


mleko, banan, płatki owsiane, siemię lniane, otręby pszenne, Cini Minis, cynamon



Jutro opublikuję w końcu ten serniczek. Już nie pamiętam jak smakował, a nadal go tu nie ma. Źle.

wtorek, 8 maja 2012

Owocowy pucharek

Zazwyczaj na kolację jadam samo białko w postaci tuńczyka czy wiejskiego serka, ewentualnie chleb wysokobłonnikowy z szynką drobiową. 
Dzisiaj po południu zabrałam się za pieczenie sernika (post o nim już jutro!) i przez samo patrzenie na piękną kremową masę nabrałam ochoty na słodkie. Postanowiłam zrobić sobie taki oto przepyszny owocowy pucharek:


Skład: truskawki, serek waniliowy, musli, siemię lniane, musli, jogurt naturalny, winogron, grejpfrut, cynamon.


Banalna sprawa, ale już dawno nie jadłam nic tak dobrego.

Miłego wieczoru !

1. Owsianka + grejpfrut

- No i co my tu mamy- pierwszy post śniadaniowy! 
- Bardzo ładnie Kamila, widać, że masz dobre chęci, ale mogłabyś popracować nad techniczną stroną robienia zdjęć. Dupy nie urywa. 
- Wyrażaj się. 

Czyli wewnętrzny dialog ze sobą.


Owsianka z dodatkiem otrębów, siemienia lnianego, orzechów włoskich, cynamonu i syropu truskawkowego + grejpfrut.


Miłego dnia!

Przyciąganie

Coś z niesamowitą siłą przyciąga mnie tu. No to jestem.
Usunęłam kilka ostatnich wpisów, były zbyt osobiste i naładowane negatywną energią. Nie chcę się użalać, chcę walczyć. O co? O energię, pasje, siebie, normalność. Może kiedyś szczęście?
Mój blog przybrał nowe szaty, jest gotowy na pełną aktywację. Ja też powinnam się reaktywować, najwyższy czas.
Zapraszam!

piątek, 6 kwietnia 2012

Pancakes z dżemem truskawkowym

W końcu skusiłam się na zrobienie sławnych już i pojawiających na każdym blogu/stronie z przepisami placuszków czy jak kto woli pancakes. Oczywiście zadbałam o to, aby były niskokaloryczne, a przy tym smaczne. Miałam pewne obawy, ale nie zawiodłam się. Mogę śmiało powiedzieć, że nie jadłam nic smaczniejszego od bardzo dawna. Wyszły wilgotne, a dzięki orzechom włoskim coś chrupało w buzi. Placuszki na pewno zagoszczą w moim jadłospisie na stałe i to w przeróżnych kombinacjach.


Składniki na 6 mini placuszków:
  • 20 g mąki razowej do wypieku chleba
  • 7-10 g mąki pszennej
  • płaska łyżka jogurtu naturalnego
  • 2 białka
  • jedno żółtko
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • płaska łyżeczka cukru
  • cynamon
  • 15 g posiekanych orzechów włoskich
  • niecała łyżeczka oleju
  • 2 płaskie łyżki dżemu truskawkowego niskosłodzonego


Wykonanie:
Żółtko mieszamy z cukrem po czym dodajemy mąkę cynamon i proszek do pieczenia oraz jogurt naturalny. Białko miksujemy na pianę ze szczyptą soli i dodajemy do reszty masy. Wrzucamy posiekane orzechy i delikatnie mieszamy całość, aby z białek nie uszło powietrze. Teflonową patelnię delikatnie smarujemy olejem za pomocą pędzelka i smażymy nasze placuszki z jednej, a potem drugiej strony. Po przełożeniu na talerz smarujemy dżemem.

6 pancakesów z dżemem ma około 435 kcal




Smacznego!

PS. Tak, zdaję sobie sprawę, że nikt nie czyta i nie komentuje tego bloga. Muszę go jakoś zareklamować ;p

Breakfast

Śniadanie to zdecydowanie mój ulubiony posiłek. Poranki z owsianką i laptopem to coś co lubię najbardziej.


wtorek, 3 kwietnia 2012

Tarta razowa z warzywami

Jakieś 3 miesiące temu kupiłam sobie naczynie do robienia tarty. Długo czekało na swój debiut- aż do dzisiaj.
Wyszła wyśmienita i bardzo syta. 

Składniki:


Ciasto:

  • 180g mąki razowej
  • 150g jogurtu naturalnego
  • jajko
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia


Farsz:

  • 2 jajka
  • 2 łyżki mleka 1,5 %
  • 80g Mieszanki Meksykańskiej Bonduelle
  • 60g szynki drobiowej
  • 1,5 plasterka sera Hochland Fit
  • 4 małe pieczarki
  • Cebula
  • Szczypiorek
  • Przyprawy do smaku


Wykonanie:
Wyrabiamy ciasto i wstawiamy je na 20 min do lodówki. Po upłynięciu tego czasu, smarujemy naczynie/blaszkę malutką ilością masła, najlepiej czosnkowego (u mnie pół łyżeczki). Formujemy ciasto w naczyniu i nakłuwamy je widelcem. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200oC na max 12 minut. 
Po 12 minutach wyciągamy ciasto i kładziemy składniki: cebulka, pieczarki, szynka, Mieszanka Meksykańska i ser. To wszystko zalewamy roztrzepanym jajkiem z dodatkiem mleka i przypraw (według uznania). Całość ponownie wstawiamy do piekarnika. Wyciągamy, gdy ser się roztopi, jajko zetnie i cebulka lekko zarumieni.


Jeden z 8 kawałków ma ok. 143 kcal







poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Kokosanki


Dzisiaj zrobiłam na obiad kurczaka z ananasem. Moja mama była bardzo zła z tego powodu, ponieważ nie lubi połączenia mięsa i owoców. Aby jakoś ją pocieszyć, upiekłam jej kokosanki. 
Przepis i wykonanie to banalna sprawa. Trzeba pamiętać tylko, aby nie przedobrzyć z pieczeniem. Ja siedząc na Facebooku trochę się zagapiłam. Wyciągnęłam je minutę za późno, stąd lekko przypalone doły. 

Składniki na 8 sztuk:
  • 100 g wiórków kokosowych
  • 4 płaskie łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 2 białka z jajek


Wykonanie:
Białka miksujemy ze szczyptą soli. Dodajemy wiórki oraz cukier. Miksujemy wszystko razem ok minuty. Formujemy kuleczki i kładziemy je na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, lekko posmarowanym olejem. Pieczemy ok 20 min w temperaturze 170oC . Trzeba uważać, aby zbyt mocno się nie zarumieniły.

Jedna sztuka ma ok 118 kcal.




Smacznego!